28 listopada 2025 świat sportu i farmacji zetknął się w zaskakujący sposób. Iga Świątek, jedna z najlepszych tenisistek świata, stanęła w obliczu wyzwania, które nie miało nic wspólnego z jej umiejętnościami na korcie. Wyniki badań antydopingowych wykazały śladowe ilości trimetazydyny – substancji zakazanej w sporcie. Po dokładnym dochodzeniu ustalono, że źródłem zanieczyszczenia był lek zawierający meltoninę.
Choć Iga została oczyszczona z zarzutów, ta sytuacja rzuciła światło na problem jakości w farmacji i jej wpływ na świat sportu.
Zaledwie śladowe ilości trimetazydyny wystarczyły, by wywołać ogromne zamieszanie w świecie sportu. Jak wyjaśniła Świątek, substancję wykryto zarówno w jej organizmie, jak i w badanym leku, który przyjmowała ze względu na liczne podróże. Minimalne (obecnie nie znamy dokładnych wyników) dawki, które nie miały żadnego wpływu na jej wydolność, mogły jednak wpłynąć na jej karierę i reputację.
Skąd takie zanieczyszczenie?
Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest tzw. zanieczyszczenie krzyżowe. W Polsce kilku producentów leków produkuje także leki na receptę, w tym trimetazydynę. Jeżeli maszyny w fabryce nie zostaną odpowiednio oczyszczone lub procesy produkcji są niedoskonałe, ryzyko przeniesienia resztek substancji do innego produktu wzrasta.
Firma Lek-AM przyznała w oświadczeniu, że chodzi o ich popularny lek.
Proste wyjaśnienia bywają najlepsze
Niedokładne czyszczenie maszyn, błędy ludzkie lub drobne zaniedbania – takie rzeczy mogą zdarzyć się wszędzie, nawet w najlepiej zarządzanych fabrykach. Ale czy to oznacza, że są usprawiedliwione? Każdy szczegół w farmacji ma potencjał, by przerodzić się w poważny problem.
Tu pojawia się pytanie o odpowiedzialność. Czy producent leku mógł przewidzieć i zapobiec zanieczyszczeniu? W teorii tak – systemy kontroli jakości powinny wykrywać takie błędy. Jednak w praktyce ich skuteczność często zależy od budżetu, technologii i świadomości pracowników.
Historia Świątek pokazuje, że pozornie mało istotny błąd w fabryce może wywołać globalne reperkusje.
Wyobraźmy sobie: jeden pracownik, zmęczony po nocnej zmianie, nie dokładnie wyczyścił linię produkcyjną. Konsekwencje? Zamieszanie w świecie sportu, potencjalne uszczerbki na zdrowiu konsumentów i uszczerbek na zaufaniu do całej branży.
Nie jest to pierwszy taki przypadek. W 2020 roku świat farmaceutyczny zszokował problem z zanieczyszczeniem aktywnych substancji farmaceutycznych (API) - sartanów – popularnych leków na nadciśnienie – odkryto obecność nitrozoamin, które mogą mieć działanie rakotwórcze. Każdy taki incydent prowadzi do zaostrzenia przepisów, ale jednocześnie pokazuje, że systemy kontroli nie są niezawodne.
Nowoczesne technologie analityczne potrafią wykrywać substancje w ilościach nano, ale są kosztowne.
Często wybiera się priorytetowe testy, rezygnując z tych, które są mniej prawdopodobne. W efekcie to, co niewykrywalne w jednej partii, może wywołać kryzys w innym kraju lub branży.
Kluczem jest edukacja i odpowiedzialność na każdym etapie – od produkcji po sprzedaż. Pracownicy muszą być świadomi konsekwencji nawet drobnych błędów, a systemy kontroli jakości powinny działać jak mechanizm zegarka.
Dobra Praktyka Wytwarzania (GMP) stanowi fundament bezpieczeństwa w farmacji. To nie tylko zbiór procedur, ale także filozofia działania, która powinna przenikać każdy etap produkcji. Wraz z rozwojem technologii, jak spektroskopia mas czy chromatografia gazowa, możliwe jest znacznie dokładniejsze monitorowanie zanieczyszczeń.
Czy pacjenci wiedzą, co biorą? Zanieczyszczenia w lekach i suplementach to temat, który rzadko pojawia się w debacie publicznej. Informacje o potencjalnych zagrożeniach często giną w gąszczu ulotek lub specyfikacji. Być może czas na bardziej transparentne oznaczenia, które ułatwią konsumentom świadome decyzje.
Incydent z udziałem Igi Świątek to kolejny sygnał alarmowy dla branży farmaceutycznej i sportowej. Każdy taki przypadek pokazuje, jak kruche mogą być mechanizmy, które mają zapewniać bezpieczeństwo. Jednocześnie jest to okazja do refleksji i zmian.
Warto zastanowić się, czy możemy zainwestować w jeszcze bardziej zaawansowane technologie analityczne, ulepszyć procesy kontroli jakości i edukować konsumentów.
A może najwyższa pora, by wprowadzić systemy znakowania produktów, które pozwolą każdemu łatwo sprawdzić, co dokładnie znajduje się w danym leku czy suplemencie?
Co myślisz o tym incydencie? Czy sądzisz, że obecne systemy kontroli jakości są wystarczające, czy może potrzeba większej transparentności w przemyśle farmaceutycznym?